I znowu popołudnie w Tate Britain. Byłam tu calutki dzień dwa lata temu, ale uznałam, że z grupą znajomych że szkoły językowej ta wizyta będzie... bardziej rozrywkowa.
I wcale się nie myliłam :)Bawiliśmy się dobrze i dzięki naszemu nauczycielowi, który w przezabawny sposób opowiadał o kolekcji, usłyszeliśmy mnóstwo ciekawostek związanych ze znanymi obrazami i ich twórcami.
Ja zostałam w galerii sama nieco dłużej, bo chciałam znów popatrzeć na prace moich ulubionych prerafaelitów i chociaż na kilka chwil znów zajrzeć do sal obrazami Turnera...
Kiedy już miałam wychodzić, okazało się, że czeka na mnie niespodzianka. Odkryłam obrazy dwóch malarek (Gwen John i Marie-Louise von Motesiczky),
o których nic dotąd nie wiedziałam. Ich prace zrobiły na mnie duże wrażenie.
... maleńkie zakupy w muzealnym sklepiku...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz