poniedziałek, 29 października 2018

Po drugiej stronie biurka...


No i stało się. Dziwaczne, ale rzeczywiste. Przeżywszy uprzednio prawie pół wieku, znów zostałam... studentką.
Bezcenne :).
Szczególnie, że będę miała niewątpliwą przyjemność (co prawda niestety tylko na dwa tygodnie) stać się uczennicą prestiżowej  St Giles London Central School - ,,large and lively school with a fantastic international feel" - jak (zgodnie z prawdą) mówi folder reklamowy.
Pierwsze spotkanie z dyrektorem szkoły - panem
Markiem Rendellem, szefem zespołu akademickiego - panem Joshem Roundem, pracownikami administracyjnymi, nauczycielami i innymi kursantami było naprawdę przyjemne. Wszyscy niezwykle życzliwi, pomocni, uprzejmi i otwarci. Bardzo podobało mi się jasne określenie zasad, które w szkole obowiązują i są ściśle przestrzegane. Według mnie tak właśnie buduje się atmosferę wzajemnego szacunku i zaufania. 

Oczywiście podzieliłam się z dyrekcją szkoły informacją, że jestem szczęśliwą uczestniczką projektu Erasmus Plus ze Szkoły Podstawowej nr 43 im. Simony Kossak w Białymstoku w Polsce. Wszyscy pracownicy bez problemu zajęli się formalnościami związanych z wypełnieniem dokumentów projektowych. Dyrektor Mark Rendell chętnie zgodził się sfotografować z teczką z logami naszej szkoły i programu Erasmus Plus na tle szyldu St Giles. Osobiście wybrał miejsce, które według niego najlepiej oddaje atmosferę szkoły.



Po wypełnieniu testu i wycieczce po budynku (biblioteka, centrum nauki, restauracyjka, sale lekcyjne) razem z pozostałymi nowymi kursantami zostałam skierowana do swojej grupy. 



Moja pierwsza nauczycielka - Nora Mikso (odpowiedzialna również za program socjalny - fantastyczny) okazała się przesympatyczną, uśmiechniętą, niezwykle zrównoważoną i kompetentną osobą. Od razu polubiłam wszystkich moich kolegów (grupa poranna - średnia wieku 25 lat) z Gibonu, Brazylii, Japonii, Włoch i Hiszpanii. Na zajęciach popołudniowych spotkałam równie miłych, chociaż jeszcze młodszych kursantów z Korei, Chin, Rosji, Szwajcarii, Belgii i Meksyku.
Nasza wzajemna sympatia wzrosła jeszcze bardziej podczas wieczorku integracyjnego w pabie ,,Swan".

Jak czułam się po pierwszym dniu nauki?
Łabędzio :) i... młodo....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz