wtorek, 29 września 2020

Muzeum Historii Naturalnej

 
W Muzeum Historii Naturalnej (https://www.nhm.ac.uk/) podobało mi się po prostu wszystko.
Największe wrażenie zrobiła na mnie wspaniała architektura. Gmach, w którym prezentowany jest szkielet płetwala błękitnego (a do niedawna szkielet diplodoka zwany pieszczotliwie ”Dippy”) oszałamia. Cuda, które wyszły spod ręki architektów, budowniczych i malarzy zachwycają mnie na równi z cudami natury.  Muzeum Historii Naturalnej zaprojektowane przez mistrza wiktoriańskiego neogotyku Alfreda Waterhousa to prawdziwa perła. Przepiękne krużganki, wspaniale ozdobione ściany, monumentalne schody i kasetonowy sufit z cudownymi obrazami. Tu jest naprawdę pięknie. Tego wnętrza po prostu nie chce się opuszczać...



Kiedy w końcu się jednak (mimo wszystko:)) wyjdzie, żeby obejrzeć wystawę minerałów, a potem cacuszek wykonanych z tych minerałów, to zachwytom nadal nie ma końca. Ogromnie żałuję, że zamknięty był skarbiec, w którym wystawione są najdrogocenniejsze kamienie (np. diamenty, szmaragdy i... fragmenty meteorytów) oraz bezcenne precjoza (np. inkrustowana diamentami tabakiera cara Aleksandra II).



Wiem, nie można mieć wszystkiego... Dzięki temu miałam więcej czasu na zwiedzanie pozostałych części gigantycznej kolekcji.


Nie przepadam za wypchanymi zwierzętami, mimo że podziwiam biegłość preparatorów i zawsze mam nadzieję, że żadne ze stworzeń nie cierpiało przed śmiercią. Sale z takimi eksponatami mijałam więc szybciej niż inne, jednak rodzina słoni stojąca przy modelu wieloryba - największego ssaka na ziemi - zrobiła na mnie wrażenie. Słonie wydawały się takie niegroźne i malutkie w porównaniu z obłym ciałem wodnego olbrzyma.


Jak już pisałam w poprzednich postach z powodu pandemii koronawirusa w muzeach jest prawie pusto - dzięki temu bez żadnych problemów obfotografowałam duży model ruszającego się Tyrannosaurusa rexa i dwa modele mniejszych, ale groźniej szczerzących zęby dinozaurów.





Ruchomymi schodami do ,,wnętrza Ziemi" również dostałam się bez jakiejkolwiek kolejki.


Tu czas mijał tak szybko, że nie zauważyłam, kiedy dobiegł końca kolejny dzień w Londynie :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz